<< Powrót

PAMIĘTASZ SWÓJ PIERWSZY TURNIEJ?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

20150315_161038[1]

To był chyba rok 98, czasy trójwymiarowej Fify i mistrzostw Świata we Francji. 😉 Miałem 9 lat, a mój rekord żonglerek to 23. Mój ówczesny trener słynął z ostrego języka i dużych wymagań. Na turniej przyjeżdża telewizja Toya, trybuny na CHKS-ie pękają w szwach. Przyjeżdżają wielkie drużyny takie jak Widzew czy ŁKS;) Jakby to powiedział Błażej Telichowski „albo Turbosraka albo Turbokozak” :)Co było?

Koszulka z krótkim rękawkiem sięgała mi prawie do nadgarstka, nogi trzęsły mi się jak galareta, gęsia skórka opanowała ręce i nogi 😉 Strach i stres przed nieznanym ogromna- „turbo sraka” . W myśli kołatały się destrukcyjne myśli:

„A co jeśli trener na mnie będzie krzyczał?”

„A co jak popełnię błąd i zawiodę kolegów?”

„A co sobie pomyślą rodzice i kibice jak mi coś nie wyjdzie?”

Dopiero zaczynaliśmy trenować, przegraliśmy wszystkie mecze i jeden zremisowaliśmy….Byliśmy po prostu słabsi, inni trenowali więcej, przewyższali nas umiejętnościami. Genialną rzeczą, którą zrobił wtedy nasz trener Piotr Czaplarski było to, że jest dumny z tego, że się nie przestraszyliśmy i że jak będziemy ciężko trenować to jeszcze z nimi wszystkimi wygramy 😉

Takie turnieje to świetna okazja to zebrania doświadczenia. Wiadomo, że każdy popełnia błędy, są lepsze i gorsze dni. Czasem się przegrywa, czasem się wygrywa. Zawsze znajdą się ludzie, którzy Cie skrytykują, więc jedynym słusznym rozwiązaniem wydaję się ZAGRAĆ NAJLEPIEJ JAK POTRAFISZ i tyle. Można zaakceptować porażkę, ale nie akceptujmy braku próby. Walczmy do końca!

Niektórym zawodnikom na pozbycie się stresu przed zawodami, jest wyobrażenie siebie, w dużo gorszej sytuacji. Na przykład bohater tego turnieju charytatywnego KUBA STASIAK. Jest to uczeń SP 189, któremu zdiagnozowana nowotwór…Chłonniak Burkitta, przez którego Kuba musi leżeć w szpitalu, mieć indywidualny tok nauczania i przechodzić przez chemioterapię… Czym jest nawet najgorszy, beznadziejny, fatalny mecz w porównaniu do takiej sytuacji?

Czasem zmiana perspektywy jest potrzebna i duża daję. Wspaniały dzień na pewno dla mnie, jak i pewnie dla dzieci. Możliwość wystąpienia przed tak licznym, zacnym gronem to zaszczyt! Możliwość spotkania taty Kuby Stasiaka, niezwykle mocnego człowieka, twardo stąpającego i pełnego wdzięczności człowieka – bezcenne! Wielkie podziękowania dla głównego organizatora Krzysztofa Lutra, Całego Grembacha, Blokers Łódź, stacji Krwiodawstwa, radnej Pauliny Setnik  i wielu innych za wsparcie tej świetnej inicjatywy. Pomoc przez piłkę to jest to;)

 

<< Powrót