O niektórych piłkarzach mówi się, że są „jeźdźcami bez głowy” (kiedy na boisku głównie zajmują się bieganiem, a nie myśleniem), o innych na przykład że „mają tylko prawą nogę” (w sytuacji kiedy lewą nie potrafią prosto kopnąć piłki) – w tytule tego wpisu nie powinniście jednak doszukiwać się przenośni ani drugiego dna. Zapraszam do zapoznania się z historią Roberta Schlienza – niemieckiego gracza, który udowodnił, że niemożliwe nie istnieje!
Schlienz, urodzony w lutym 1924 roku swoje pierwsze piłkarskie stawiał w niewielkim klubie FV Zuffenhausen, gdzie w wieku 18 lat wraz ze swoją drużyną zdobył juniorskie Mistrzostwo regionu Wirtembergia. Co jednak jeszcze istotniejsze – początek piłkarskiej kariery Schlienza przypadł na okres trwania II Wojny Światowej, która rzecz jasna wywierała ogromny wpływ na wszystkie aspekty życia – niestety również piłkę nożną.
Schlienz również walczył na froncie, a nawet w wyniku postrzału otrzymał pamiątkę na resztę życia – bliznę na twarzy. Okazało się jednak, że miał dużo więcej szczęścia niż mnóstwo jego kolegów. Wielu zawodników FV Zuffenhausen poległo na wojnie przez co w pewnym momencie drużyny zwyczajnie nie dało się już skompletować. Siłą rzeczy, bohater naszej historii chcąc kontynuować swoją karierę musiał znaleźć nowy klub i tak w sezonie 1944/45 trafił do VfB Stuttgart. Występując na pozycji środkowego napastnika Schlienz świetnie wkomponował się do zespołu i kiedy wydawało się, że wszystko jest na jak najlepszej drodze, by trafił na piłkarski szczyt, przydarzył się wypadek.
W drodze na wyjazdowy mecz pucharowy, 14 sierpnia 1948 roku samochód prowadzony przez Niemca trafił na dziurę w drodze przez co stracił on panowanie nad wozem, który ostatecznie wylądował na boku miażdżąc rękę napastnika. Nie było wyboru – lewe przedramię Schlienza trzeba było amputować. Początkowo, załamany Niemiec chciał zakończyć swoją karierę. Jego trener – Georg Wurzer namówił jednak swojego podopiecznego do kontynuowania kariery i jak się później okazało był to strzał w dziesiątkę!
Mimo utraty ręki, Schlienz jeszcze przez wiele lat był jednym z najważniejszych zawodników VfB Stuttgart. Zdobył z tą drużyną dwa Puchary Niemiec (1954, 1958) oraz dwa Mistrzostwa kraju (1950, 1952)! Szczególną rolę odegrał w triumfie z 1952 roku kiedy w decydującym o Mistrzostwie Niemiec spotkaniu przeciwko Saarbrücken zdobył gola, a jego zespół wygrał 3-2! W tym spotkaniu został nawet przez obserwatorów najlepszym zawodnikiem meczu. Świetne występy Schlienza zostały również docenione przez ówczesnego selekcjonera reprezentacji Niemiec (RFN) Seppa Herbergera co zaowocowało powołaniem do kadry narodowej w której ostatecznie zawodnik VfB Stuttgart wystąpił trzykrotnie.
W całej swojej karierze Schlienz rozegrał 391 meczów strzelając 143 goli. Przez całą swoją dorosłą, piłkarską przygodę (zakończoną w 1960 roku) bronił barw tej samej drużyny – VfB Stuttgart i do dziś jest uważany za jednego z najlepszych piłkarzy w historii tego klubu. Dla uhonorowania jego sportowej kariery w 1995 roku (tuż po śmierci Schlienza) stadion rezerw VfB Stuttgart został nazwany jego imieniem.
Schlienz udowodnił, że można osiągnąć wszystko co tylko się chce – najważniejsza jest jednak wola walki i ambicja. Większość osób nie podniosłoby się po takim ciosie jaki Robert otrzymał od losu. Schlienz wygrał jednak tę walkę i pokazał, że to on rządzi swoim życiem bez względu na to jakie kłody były mu rzucane pod nogi. I to właśnie dlatego został legendą.