Po co trenować? Po co stawiać sobie wyżej poprzeczkę? A jak już sobie coś założymy, jak to zrealizować? Podstawową kwestia jest wyznaczenie celu głównego (ja go wyznaczyłem na czerwiec). Jednak to bardzo odległa data, dlatego niezwykle ważną kwestią są cele pośrednie. To jest tzw. metoda małych kroków. Jaki mam plan na ten miesiąc? Jaki mam plan na ten tydzień? To pomaga zachować ciągłość i utrzymać dobry kierunek.
Czy chodzi o sprawność, większą ilość podciągnięć, kratę na brzuchu czy wielki biceps? NIE! Tzn. trochę też, ale głównie chodzi o coś więcej 🙂 O co?
O pokonywanie własnych słabości. Codziennie rano wielu z Was słyszy głos, który ma niezliczone, ciekawe propozycję:
„Włącz drzemkę, nic się nie stanie jak pośpisz dłużej”
„Zamów pizzę, od jednej jeszcze nikt nie przytył”
„I po co się tak męczysz, to nie ma sensu”
„Co Ci to ta i tak są dużo lepsi od Ciebie i nigdy ich nie dogonisz”
Ten głos, włazi z butami do naszego życia i jest tylko jedna osoba, która może go pokonać. Nie jest to łatwe, ale możliwe. Naprawdę silna wiara w siebie, wytrwałość, determinacja, nieustająca motywacja, systematyczność, mogą go pokonać. Ale jeśli już to zrobimy stajemy się silniejsi, mocniejsi i to jest prawdziwa wartość realizowania celów. Jeśli dokonaliśmy czegoś, w co tak wielu wątpiło. Coś niezwykle dla nas trudnego,, to dlaczego mielibyśmy tego nie zrobić w innych sferach naszego życia? Wierzę, że są to cechy, które dzięki treningowi, możemy przełożyć na inne aspekty życia i osiągać sukcesy. Ciekawymi przykładami potwierdzającymi moją teorią mogą być Mariusz Czerkawski czy Dariusz Michalczewski, którzy to po zakończeniu kariery swój ambitny charakter przekuli na świetne biznesy i sukcesy na innych polach.
Także: ignorujmy pesymistów, wygrywajmy z naszymi lękami i wątpliwościami i małymi kroczkami jedźmy do przodu! Dążmy do sytuacji, w której będziemy tak wierzyli w to co robimy, że jedyną osobą, która będzie w stanie sprawić, że zrezygnujemy będziemy my sami!
Podsumowując pierwszy, bardzo trudny dla mnie miesiąc, przedstawiam 3 łyki statystyki, bo podobno „kobiety kłamią, mężczyźni kłamią, liczby nie”;)
30 dni za mną. Zrealizowałem 25 treningów (niecałe 47 godzin), przebiegłem/przeszedłem/przejechałem około 95 km, spaliłem około 16 tysięcy kcal. Żeby nie było, że ściema to poniżej zdjęcie podsumowujące pierwszy miesiąc projektu 300:
Ps. Chociaż i te wyniki mogłyby być sfabrykowane. Podobno kiedyś jednemu z piłkarzy nie chciało realizować się rozpiski biegowej w okresie roztrenowania i założył sport tester swojemu psu 😉