Założyć koszulkę swojego ukochanego klubu z dzieciństwa po 1008 dniach na głównej płycie – bezcenne!
Chociażby dla tego jednego momentu warto było! Przyszedłem do Widzew w sierpniu 2010 roku i ostatni mecz przed kontuzją rozegrałem w Olsztynie w pucharowym meczu 1/16 pucharu Polski ze Stomilem. Długo utrzymywało się 0:0 i w około 50 minucie doznałem kontuzji… Myślałem, że to nic groźnego, że tak radę kontynuować. Pech chciał, że trener Mroczkowski zrobił już 2 zmiany, więc trochę ryzykowałem. Trener spytał czy dam radę, no to co mogłem odpowiedzieć: „Jasne, że dam”. Ból był jednak coraz większy, 3 zmiana zrobiona, a ja musiałem praktycznie grać na jednej nodze… To jednak nie koniec historii bo jakby tych 30 minut, które były przede mną było mało to mecz zakończył się wynikiem 0:0 i dogrywka… Wygraliśmy 1:0, a ja dzięki swojemu poświęceniu zobaczyłem w internecie, że zostałem zmieniony po 45 minutach gry…. Najgorsza była jednak kontuzja. Kontuzja, która wykluczyła mnie do końca rundy… Wtedy nie wiedziałem, że potrwa to trochę dłużej…
Skończył mi się kontrakt z klubem, postanowiłem odbudować się w niższej lidze. Szansa na powrót była bardzo, bardzo mała. Nawet nie wypowiadałem tego marzenia na głos, bo wiedziałem, że może to się spotkać z drwinami i śmiechem. Tak szczęśliwie się ułożyła sytuacja, że dostałem szansę treningów w klubie. Szansę tę wykorzystałem na tyle dobrze, że miałem okazję wystąpić w pierwszym meczu z udziałem publiczności w okresie przygotowań do sezonu 😉 Wyszedłem ponownie tym „tunelem”, gdzie już raz wcześniej ziściło się moje marzenie. I teraz zdarzyło się to po raz drugi i nie wiem czy nie smakowało jeszcze lepiej. Po tym wyjściu pomyślałem można umierać 😉 Rubin Kazań 2 nas strasznie woził, a ja zagrałem słaby mecz. Byłem na siebie wtedy zły, a jednocześnie bardzo dumny. W życiu podobno ważne są tylko chwilę. Jeśli tak to dla takich chwil warto żyć 😉
Taką chwilą jest dzisiejszy awans do 3 ligi Widzewa! To ważna moment, bo nowy Widzew pokazał „Widzewski charakter”! Brawo zarząd, brawo ekipa, brawo kibice, brawo Widzew!