Jedno z najprzyjemniejszych uczuć, które człowiek doznaję w życiu to takie w którym robimy coś, co wydawało się nam niemożliwe do zrobienia. Kiedy robimy coś w co wielu wątpiło, kiedy stawiamy sobie wysoko poprzeczkę i ją przeskakujemy 😉 Tak było w tym przypadku- dosłownie i w przenośni 😉
Kiedy człowiek ma kontuzję, jego życie się zmienia. Nie może wykonywać tych czynności, które lubi, wykonuję na co dzień i jest do nich przyzwyczajony. Nie może rywalizować z przeciwnikami na boisku czy z kolegami na treningu- to nie łatwa sprawa. To samo tyczy się choroby czy jakieś tragedii w życiu- one też zmieniają nasz harmonogram dnia i nasze podejście. Całą sztuką jest DOSTOSOWANIE SIĘ DO NOWYCH OKOLICZNOŚCI. Można płakać z tego powodu, albo spróbować dostrzec jakiekolwiek pozytywy i z najczarniejszej sytuacji wyjść z uśmiechem na twarzy. Dla kogoś kto lubi rywalizację, zwycięstwo i ryzyko, nowe wyzwanie i doświadczenia to niezwykła dawka ekscytacji i adrenaliny. Dlatego dam Wam dziś możliwość skorzystania z pokonania swoich słabości 😉 Jak?
Najpierw opowiem historię pewnego chłopaka, a później powiem, co możecie zrobić w 2015 😉
Był sobie chłopiec, który był bardzo szczupły, niski i brakowało mu siły. Tak było w podstawówce, gimazjum, liceum i nawet na studiach. Nadrabiał sprytem i zwinnością, jednak chciał stać się silniejszym. Nie wiedział jak to zrobić, bo nie miał wiedzy, miał mało czasu i dużo obowiązków (bla, bla, bla) Bóg zdecydował za niego. Zesłał na niego problemy zdrowotne, które wymusiły na nim trening siłowy. Zaczął czytać w internecie, rozmawiał z ludźmi z doświadczeniem, mądrzejszymi od niego i zaczął ćwiczyć. Zainspirował się pewnymi trenującymi, którzy w internecie wskakiwali na drążek i robili niesamowite rzeczy. Chciał zrobić tak samo, jednak nie miał pojęcia jak się za to zabrać. Nie miał pieniędzy, żeby wynająć trenera. Nie miał umiejętności, żeby to zrobić. On jednak regularnie się wzmacniał, ćwiczył i próbował wskoczyć na ten drążek i zrobić tego muscle upa. Mimo przyrostu siły, po półrocznych treningach cały czas był daleko i nie potrafił tego zrobić…Obserwował, oglądał, czytał wskazówki i nic…Pewnego dnia, gdy tracił już nadzieję i powoli rezygnował ze swojego celu, spotkał człowieka w parku, który wykonywał to właśnie ćwiczenia z niezwykłą łatwością. Zapytał: „Jak ty ro robisz”? „W czym tkwi sekret?” Ten miły człowiek wytłumaczył mu aspekt techniczny i odpowiednie ułożenie rąk. Jednak cały czas nic z tego nie wychodziło… Był bliżej, ale cały czas daleko. Później zmienił siłownię, gdzie spotkał kolejnego niezwykłego człowieka, który robił to ćwiczenia z niespotykaną lekkością. Schował wstyd i skrępowanie w kieszeń i podszedł do nieznajomego trenera, mówiąc: „Próbuję się nauczyć tego od prawie roku, jestem dużo silniejszy niż wcześniej, podciągam się i cały czas nic, jak to zrobić? Pomożesz mi?” Doświadczony trener udzielił chłopakowi jednej dodatkowej wskazówki, której wcześniej nie słyszał i… zrobił to. Zrobił to jeden raz, potem drugi, trzeci i poszło. Jego satysfakcja, radość i spełnienie było nie do opisania. W myśl tezy :
„Im dłuższa bitwa, tym słodsze zwycięstwo”
Nie miał zaplecza, trenera, doświadczenia i pieniędzy, ale to wcale nie oznaczało, że jest to niewykonalne. Jest wielu ludzi z niezwykłymi umiejętności i wcale nie wstyd poprosić ich o pomoc. Dziś Oni pomogą Tobie, jutro ty komuś innemu. A być może gdyby nie porozmawiał z nimi, zrezygnowałby z przekonaniem, że jest za słaby, że to jest za trudne i do niczego się nie nadaję…
Tego chłopaka z tej historii możecie oglądać na filmiku z początku wpisu ;)W tej historii i wyzwaniu, które chcę Ci przedstawić chodzi o wytrwałe podejście do swoich celów na przyszły rok, miesiąc czy dekadę! Istnieję wiele wskazówek co do celów- ja polecam pierwszą podstawową. Zadajmy sobie pytanie na czym nam zależy, co chcemy osiągnąć? – np. 10 podciągnięć na drążku, później napiszmy do kiedy chcemy do osiągnąć- np. do 1 czerwca i później opiszmy dokładnie jak to chcemy osiągnąć np. plan treningowy pn- plecy,…. podciąanie 4 serie po … itd. Proste w teorii, trudne w praktyce. ale trudne nie oznacza niemożliwe 😉
„Małe czyny, które robisz, są lepsze od wielkich, które planujesz”